Dziennikarz i podróżnik wystartował 22 stycznia z wioski Herto Bouri w Etiopii, skąd pochodzą najstarsze skamieniałości homo sapiens. Dalsza trasa wiedzie przez Etiopię i Dżibuti do Morza Czerwonego. Po pokonaniu Zatoki Adeńskiej, Paul Salopek przemierzy Półwysep Arabski zachodnim wybrzeżem, aż na Bliski Wschód. Jego następnym celem będzie Cieśnina Beringa, do której dojdzie przez Azję, Chiny i Syberię. Po przeprawieniu się na Alaskę, trasa będzie już pozornie prostsza, prosto na południe, aż po najbardziej odległy skrawek Chile. Dokładnie tak, jak według najnowszych teorii rozprzestrzeniali się gatunek ludzki. Łącznie około 30 mln. kroków, czyli 21 tysięcy kilometrów.
(mapka z http://www.outofedenwalk.com/media/2013/03/the-greatest-walk/)
Podróży na pewno nie sposób odmówić rozmachu. Przemierzyć 21 tysięcy kilometrów, przez skrajnie różne tereny, od gorącej sawanny, po mroźną Syberię to nie lada sztuka. Nie odległość jest tu jednak najważniejsza, a sposób podróży. Spokojnie, pieszo. Krok za krokiem. I tak przez siedem lat.
Po drodze dziennikarz planuje stworzyć coś na kształt spójnego portretu świata w latach 2013-2020. Co sto mil pobierze odpowiednie "próbki", na które składać się będą fotografie nieba i ziemi, jednominutowe nagranie wideo, zarejestrowane odgłosy środowiska oraz krótki wywiad z najbliższym fizycznie człowiekiem.
Zadanie ambitne ale też i cel fascynujący - można powiedzieć że faktycznie będzie to obraz współczesnego nam świata. Co więcej, będzie to obraz zmian tego świata - kto wie jak będzie wyglądała rzeczywistość za siedem lat? Czy wybuchną nowe konflikty, czy zmienią się granice państw? Czy zakończy się wojna domowa w Syrii (przez którą zresztą Salopek planuje przejść)? Jakie nowe wynalazki ujrzą światło dzienne? Czy polecimy na Marsa?
Paul Salopek jest wielkim zwolennikiem tzw. slow journalism. Jak sam mówi "chce sprawdzić czy bardziej refleksyjne podejście do zbierania informacji czyni naszą robotę bardziej sensowną". Nie sposób nie przyznać że coś w tym jest, nie ograniczając się przy tym tylko do dziennikarstwa. Żyjemy w świecie szybszym, bardziej intensywnym niż przed wiekami. Każdy z kim rozmawiam sprawia wrażenie ciągle zajętego, biega ze spotkania na spotkanie, z zajęć na uczelni do pracy, przy tym dzwoniąc, smsując, mailując, sprawdzając najnowsze newsy.
A gdyby tak na jakiś czas zwolnić? Poddać się odwiecznemu rytmowi i krok za krokiem, dzień w dzień podążać wybraną trasą? Bez myślenia o tysiącu nieistotnych rzeczy? Skupiając się na tym co ważne? Poznając świat, kilometr za kilometrem, słuchając i opowiadając historii, ciesząc się małymi rzeczami?
Dla mnie ta wizja jest niesamowicie kusząca. Ciekaw jestem jakbym się czuł w takiej sytuacji, odcięty od wszelkich spraw które na ogół mnie zajmują, zupełnie zatopiony w wędrówce. Jestem pewien że kiedyś zrobię coś podobnego, być może nie na taką skalę, ale jednak. Myślałem kiedyś o dojściu (lub dojechaniu rowerem) do Santiago de Compostella - z Polski zajmuje to w obydwie strony około pół roku. Póki co niestety nie mam na to czasu, jestem trochę uwięziony w tym pędzie dnia codziennego. Ale potrzeba wyrwania się z niego na dłuższy okres czasu narasta :-) A tymczasem pozostaje mi obserwowanie wyprawy Paula Salopek, do czego i was zachęcam.
PS. Posłuchajmy samego Paula :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz