niedziela, 21 kwietnia 2013

Czy jesteśmy szczęśliwi?


Według opublikowanych niedawno badań Polska jest jednym z najszczęśliwszych krajów na świecie. Czy faktycznie jest u nas tak dobrze? :-)

Gdy przysłuchamy się mijanym przez nas codziennie ludziom, na uczelni, w pracy, czy w podróży, najczęściej usłyszymy typowe narzekanie. Rząd jest fatalny, Tusk ma krew na rękach, bezrobocie jest przerażające, dorobić się można tylko dzięki znajomościom, policja i urzędy tylko nas oszukują i wsadzają za kraty za niewinność, a wszyscy politycy to złodzieje. Brzmi znajomo?

Skoro jest tak fatalnie, to czemu inni uparcie twierdzą że jest dobrze? Według nowo powstałego indeksu SPI (Social Progress Index) wśród przebadanych 50 krajów Polska zajęła wysokie, trzynaste miejsce pod względem jakości życia - szczęścia mieszkańców. Indeks, opracowany między innymi przez słynnego profesora z Harvardu, Michaela Portera uwzględnia trzy główne czynniki - podstawowe ludzkie potrzeby (dostęp do wody, żywności, mieszkań, bezpieczeństwo), możliwość awansu społecznego (prawa obywatelskie, dostęp do edukacji, równouprawnienie) oraz tzw. "foundations of wellbeing" czyli czynniki opisujące ogólnie poziom życia (średnia długość życia, jakość służby zdrowia, dostęp do informacji, czystego środowiska).

Autorzy raportu chwalą nas przede wszystkim za wysokie bezpieczeństwo, dużą możliwość awansu społecznego, dostępność wiedzy. Jednak gdyby pokazać te wyniki przeciętnemu obywatelowi, usłyszelibyśmy najczęściej jedynie drwiący śmiech - dlaczego? Obiektywne wskaźniki wyraźnie pokazują że naprawdę żyjemy w najlepszej części świata!

Gdy odsuniemy klasyczne narzekanie i realistycznie porównamy naszą sytuację z innymi państwami to wnioski są naprawdę optymistyczne. Żyjemy w wolnym kraju, każdy z nas ma zapewnione podstawowe prawa, swobody polityczne i religijne. W zasadzie każdy ma dostęp do bieżącej wody, żywności, zdecydowana większość posiada dom - może nie zawsze tak komfortowy jakbyśmy chcieli, ale jednak. Mamy darmową służbę zdrowia, która mimo swoich wad jednak spełnia swoje zadania, ratuje życie i zdrowie. To nie jest coś oczywistego, nawet dla mieszkańców kraju tak rozwiniętego jak USA. System szkolnictwa i szkolnictwa wyższego jest darmowy (co znów jest raczej wyjątkiem niż regułą), mieszkańcy mają zapewnioną emeryturę (zwykle nie za wysoką, ale jednak pozwalającą na utrzymanie) i pomoc socjalną. Bezrobocie jest odczuwalne, ale wciąż nie można mówić że na sytuacja na rynku pracy jest beznadziejna (południe Europy, reszta świata). Jesteśmy częścią Unii Europejskiej, nie znamy zagrożenia wojną, zamachami, poważnymi kryzysami politycznymi. Statystyki pokazują że liczba morderstw, rabunków, gwałtów i innych ciężkich przestępstw jest niska (o wiele niższa niż w USA) i ciągle spada. Obiektywnie rzecz biorąc naprawdę nie mamy na co narzekać :-)

A jednak przeciętny człowiek uważa że w Polsce dzieje się fatalnie. To chyba nasza narodowa tradycja, pomijanie i marginalizowanie sukcesów i podkreślanie porażek. Jednym z wyjaśnień tego fenomenu jest to, że taka postawa pozwala zrzucić odpowiedzialność za własne życie z siebie na bliżej nieokreślone czynniki obce (to nie ja nawaliłem, to wina polityków/układów/Tuska). Na pewno ma to też coś wspólnego z naszą romantyczną martyrologią, tak gardzącą pozytywistami... ale to temat na inną, długą dyskusję.

Ja uważam siebie za racjonalnego optymistę. Dostrzegam rzecz jasna wiele rzeczy które można by w Polsce poprawić, ale jednak jednocześnie czuję że naprawdę dzieje się tu dobrze. Może nie wspaniale, pewnie dałoby się wiele rzeczy zrobić lepiej, ale i tak powinniśmy być wdzięczni za to co mamy. Nie wszyscy są tak szczęśliwi jak Polacy :-)

PS. Więcej o Social Progress Index - http://www.socialprogressimperative.org/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz