wtorek, 7 maja 2013

Fotorelacja z Mazur


Pomimo tego że jeszcze 16 kwietnia Mazury były skute lodem, zima nie odpuszczała, a w nocy temperatura spadała do -10 stopni Celciusza, udało się 23 kwietnia zaokrętować i wyruszyć w kolejny Dryf Kwietniowy. Zapraszam na fotorelację!

Trochę czasu minęło od opublikowania pierwszego zdjęcia z Mazur, ale co zrobić, weekend majowy i inne podróżnicze sprawy nie sprzyjają pisaniu nowych notek ;-)

Nasz tradycyjny Mazurski wyjazd ze studenckin klubem żeglarskim UJ Odyseusz stał od początku pod wielkim znakiem zapytania, rzecz jasna z powodu przedłużającej się zimy. Dryf kwietniowy, bo tak nazywa się impreza, jest, jak nazwa wskazuje, organizowany tradycyjnie w kwietniu. Powodem jest chęć uniknięcia tłumów ludzi, uzyskania niższej ceny za jachty i klimat spokojnego, drugiego miesiąca semestru akademickiego, dalekiego jeszcze od zaliczeń i egzaminów.

Pierwszy termin był wyznaczony na 9-16 kwietnia. Wszystko byłoby fajnie, gdyby nie to że 16 kwietnia Mazury wyglądały mniej więcej tak:



A na zamarzniętych jeziorach szaleli bojerowcy i inni fani sportów zimowych:

 
 

Na szczęście jakimś cudem lód zszedł dosłownie na 12 godzin przed naszym przyjazdem i przesunięty na 23 kwietnia rejs po kompletnie pustych Mazurach mógł się odbyć :)
Nasza trasa wiodła z Giżycka na północ, przez Sztynort, Mamerki aż do Węgorzewa. Wracając na południe zahaczyliśmy jeszcze o Zimny Kąt. Żeglarsko trasa może niezbyt ambitna, ale na wyjazdach mazurskich inne aspekty są często ważniejsze ;-)

Rejs zaczęliśmy od pięknej pogody i wspaniałych widoków:




W Sztynorcie powoli szykowano się do sezonu:




Późniejszym wieczorem naszym oczom ukazał się przepiękny, typowo mazurski zachód słońca:



Odpoczynek przy kei przed Mamrami:


Pogoda wprawdzie później trochę się popsuła, ale łódki dalej prezentowały się świetnie:


Tego pochmurnego dnia dopisywała nam fantazja i postanowliliśmy zrobić katamaran pod pełnymi żaglami :)


Pobyt w Węgorzewie dla niektórych zaczął się ciężko ;-)


Ale na szczęście potem było tylko lepiej. Na koniec rejsu odbyły się regaty w których zajęliśmy zaszczytne, drugie miejsce (na 3 załogi) ;-)



Pod koniec dnia znów się rozpogodziło i można było poczuć się jak w lecie (przynajmniej wizualnie, bo temperatury powietrza nie rozpieszczały)




Rejsik zakończyliśmy w Zimnym Kącie



Muszę przyznać że absolutnie uwielbiam klimat Mazur - spokojne jeziorka, lasy, ogniska, natura. Urzekają mnie one zwłaszcza przed sezonem, gdy nie są wypełnione po brzegi jachtami i dlatego coroczny Dryf Kwietniowy to dla mnie tak niesamowita impreza! Zapraszam chętnych z Krakowa do zapisania się za rok :-)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz